Przemówienie Prof. Miodunki

 

 

Przemówienie

wygłoszone w sali Karola Wielkiego na ratuszu w Akwizgranie

po odebraniu nagrody Polonius 2013

 

 

Przede wszystkim chciałbym bardzo serdecznie podziękować kapitule nagrody oraz Kongresowi Polonii Niemieckiej za przyznanie mi tej nagrody. Dziękuję z całego serca i bardzo szczerze choćby z tego powodu, że nagroda była dla mnie wielką niespodzianką. Wszystkiego bym się bowiem w życiu spodziewał, ale tej nagrody – nigdy!

Jako profesor analizuję różne zjawiska. Analizie poddałem też nagrodę Polonius, którą przed chwilą otrzymałem i chciałbym zwrócić uwagę na dwa jej aspekty.

Nagroda zwraca uwagę na język polski, szczególnie na polszczyznę używaną poza Polską. Języka używamy wszyscy, ale rzadko myślimy o nim jako o specjalnym darze, którym nas obdarowano. Darze, który warto cenić i docenić. Języka używamy wszyscy od dziecka, bez języka nie wyobrażamy sobie życia, bo w tym języku wyrażamy nasze myśli, potrzeby, opinie, pragnienia i uczucia. To w tym języku wzywaliśmy w dzieciństwie najbliższe nam osoby, mówiąc mama, tata. To dzięki użyciu języka kształtujemy naszą tożsamość, bo za każdym razem, kiedy mówimy po polsku, dajemy sygnał, wyznajemy, że jesteśmy Polakami. To język łączy wszystkich Polaków niezależnie od miejsca, w którym obecnie mieszkają. Ten sam język oddziela nas od wszystkich, którzy go nie znają. Dlatego uważam, że ta nagroda jest przede wszystkim nagrodą dla języka polskiego. Jest chyba pierwszą nagrodą, jaką ten język dostaje w swej ponad tysiącletniej historii! I trzeba powiedzieć, że język polski naprawdę zasłużył na nią, jeśli się weźmie pod uwagę wszystkie kłopoty, przez które przeprowadził społeczeństwo polskie.

Nagrodą wyróżniono kogoś, kto zajmuje się nauczaniem i badaniem języka polskiego w świecie. To także rzadkość, o której warto pomyśleć. Bez nauczycieli społeczeństwa nie funkcjonują od wieków, dlatego uważamy ich za niezbędnych i ważnych, ale rzadko myślimy o nich jako o ludziach zasługujących na szczególne uznanie społeczne, na nagrody i wyróżnienia. To dlatego chciałbym przynajmniej symbolicznie podzielić się tą nagrodą z innymi i wspomnieć o kilku polonistach zagranicznych, z którymi współpracowałem przez lata i których szczerze podziwiam.

Jako pierwszego chciałbym wymienić prof. Cheonga Byung Kwona z Uniwersytetu Hankuk w Seulu. Prof. Cheong założył w 1987 r. pierwszą w Korei Południowej polonistykę, co już zasługuje na uwagę. Niezwykłe jest jednak to, jak prof. Cheong uczył się polskiego i tworzył tę polonistykę. Otóż polskiego nie nauczył się on ani w Korei, ani w Polsce. Nauczył się go na Uniwersytecie w Berlinie, gdzie zrobił też magisterium, pisząc pracę o twórczości Czesława Miłosza. Czy pomyśleli Państwo kiedyś, że Uniwersytet w Berlinie ma zasługi dla promocji polszczyzny w świecie? A okazuje się, że ma.

Po powrocie do Seulu prof. Cheong postanowił założyć polonistykę, co jednak w latach 80. wydawało się niemożliwe, a w rzeczywistości było bardzo trudne. Bo w Korei nie było Polonii, która mogłaby go wspierać, młodzi Koreańczycy nie interesowali się Polską, a sama Polska, wtedy PRL, nie utrzymywała kontaktów dyplomatycznych z Koreą Południową. Choć początkowo nic nie sprzyjało jego pomysłowi, prof. Cheong założył polonistykę, która stała się częścią dobrze funkcjonującej slawistyki, a w jesieni 2012 roku świętowała swe 25-lecie. Co więcej, prof. Cheong wychował swych następców, którzy są już profesorami, co cieszy także mnie, bo kilkoro z nich było moimi studentami w Uniwersytecie Jagiellońskim.

Drugim polonistą z Dalekiego Wschodu, którego chciałbym tu wymienić, jest prof. Tokimasa Sekiguchi z Tokyo University of Foreign Studies w Japonii. Jako młody człowiek Sekiguchi interesował się Europą i zamierzał zostać romanistą, specjalizującym się w języku i kulturze francuskiej. O zostaniu polonistą zadecydowało w jego przypadku spotkanie z prof. Shôichi Kimurą, wielkim lingwistą i slawistą, a także znakomitym tłumaczem literatury rosyjskiej i polskiej, uważanym za ojca polonistyki japońskiej. Prof. Sekiguchi uczył się polszczyzny w Uniwersytecie Jagiellońskim. Przez wielu jest uważany za jednego z najpiękniej mówiących po polsku slawistów zagranicznych. Po powrocie do Tokio przez wiele lat kierował polonistyką w TUFS, należąc do najbardziej znanych i aktywnych polonistów na świecie. Zajmuje się kulturą polską na tle historii naszego społeczeństwa, a także kontaktami tego społeczeństwa z Azją. Wydaną przez niego w Japonii książkę o teatrze Tadeusza Kantora uważam za jedną z najlepszych i najpiękniej wydanych na świecie książek o tym twórcy teatru awangardowego.

Spośród wielu znanych i cenionych polonistów europejskich chciałbym wymienić prof. Luigiego Marinellego z Uniwersytetu „La Sapienza" w Rzymie, gdzie działa najstarsza we Włoszech, bo założona w 1929 r. katedra polonistyki. Prof. Marinelli studiował slawistykę i polonistykę na Uniwersytecie we Florencji, ale doktoryzował się na Uniwersytecie w Rzymie, natomiast od listopada 1994, a więc od prawie 20 lat, kieruje katedrą polonistyki na Uniwersytecie „La Sapienza". Prof. Marinelli bardzo zaktywizował działalność tej katedry, w ramach której kształci się w ostatnich latach najwięcej włoskich polonistów, przygotowuje się wiele magisteriów, a także doktoraty. Prof. Marinelli uważa, że nie można zajmować się historią literatury polskiej, nie uprawiając jednocześnie literatury porównawczej. Dlatego dzieła pisarzy polskich widzi na tle dokonań literatury europejskiej i światowej, a potrafi mówić i pisać o nich bardzo interesująco, z właściwą mu erudycją, oryginalnie i dowcipnie interpretując różnice między literaturami. Prof. Marinelli bywa specjalistą od problemów trudnych czy drażliwych, o których trudno w Polsce nie tylko mówić, ale nawet zacząć mówić. Przykładem może być jego referat na temat polonocentryzmu w historii literatury polskiej wygłoszony na Zjeździe Polonistów „Polonistyka w przebudowie", zorganizowanym w UJ w 2004 r. Innym przykładem może być wydana przez niego w 2004r., roku wejścia Polski do Unii Europejskiej, „Storia della letteratura polacca", gdzie po raz pierwszy znalazł się rozdział poświęcony literaturze jidysz i żydowsko-polskiej.

W polonistyce zagranicznej działa wielu ludzi ciekawych, czasami niezwykłych, zawsze jakoś wyróżniających się. Ponieważ z braku czasu nie mogę mówić o nich wszystkich, wspomnę jeszcze tylko dwie osoby należące do grona najmłodszych polonistów zagranicznych, ale posiadających już stanowisko profesora. Najpierw prof. Grit Mehlhorn z Uniwersytetu w Lipsku, która jako jedyna i pierwsza poza Polską zajmuje się nauczaniem języka polskiego jako obcego, co czyni z niej polonistkę wyjątkową. Studiując slawistykę, prof. Mehlhorn zajmowała się językami rosyjskim i czeskim, dopiero później zainteresowała się polszczyzną, której jednak poświęca w swych pracach coraz więcej miejsca.

Drugim młodym polonistą zagranicznym jest prof. Marcelo Paiva de Souza z Uniwersytetu Federalnego Stanu Parana w Kurytybie. Językiem i literaturą polską zainteresował się, studiując literaturę porównawczą u prof. Henryka Siewierskiego na Uniwersytecie w Brasilii. Języka polskiego uczył się w UJ, gdzie także przygotował i obronił doktorat, porównując dramaty Witkacego z dramatami brazylijskiego pisarza, Oswalda de Andrade. Tłumaczy literaturę polską na portugalski. Niedawno wydał w Brazylii tłumaczenie „Świadectwa poezji" Czesława Miłosza. Od 1 marca 2009 r. wykłada literaturę polską na Uniwersytecie w Kurytybie, najmłodszej i jedynej jak dotychczas polonistyce w Ameryce Południowej.

Z wielkiej grupy polonistów zagranicznych wymieniłem tylko pięć osób, należących do różnych generacji. Profesorowie Cheong i Sekiguchi przeszli w tym roku na emeryturę, prof. Marinelli należy do generacji średniej, a prof. Mehlhorn i Paiva de Souza do młodej generacji. Jednak wszyscy oni mają jedną cechę wspólną. Wszyscy oni są cudzoziemcami bez polskiego pochodzenia. Zainteresowanie polskością, językiem i kulturą polską, wpływało na ich motywację do nauczenia się polszczyzny oraz do osiągnięcia świetnej znajomości kultury, a zwłaszcza literatury polskiej. Zachęciło ich do prezentacji tej literatury ludziom posługującym się innymi językami świata.

Przed chwilą chór śpiewał „Gaudeamus igitur", zachęcając nas wszystkich do radości. Cieszmy się więc, cieszmy się z bycia razem tu, w tej pięknej sali Karola Wielkiego. Cieszmy się! Ja jeszcze raz dziękuję i cieszę się. Bardzo!

 

Prof. dr hab. Władysław T. Miodunka